Jedno wynika z drugiego. Duzi pojechali w cholerę i mje i Zuzannę zostawili z Matką Zastępczą.
Interneta nie było, nie mjałem jak pisać. A i czasu nie miałem, bo musiałem szkolić Matkę Z. jak głaskać, gdzie i kiedy chodzić i że cukierasy ma dawać.
Jest ona pojętna, wjęc nam czas płynął miło i w zgodzie, nawet Zuzanna nadstawiała tUsty brzuch do głaskania. Niniejszym dziękujemy Matko Z.
Po ostatnich przepełnieniach u nas my wysłali Babę Milejdi do Babci, żeby tam do siebie doszła i se odpoczęła psychicznie. Ona zaś jak wampir wyssała z Dziadków siły i nabrała cielska, podobno zafsze tak jest u Dziadków.
Wjęc my spędzali urlop osobno. Co robiłem ja i Zuzanna – wiecie. A Baba odpoczywała. Polegało to na tym, że najpierw jechała i rzygła przez kratę w transporterze tak udatnie, że f środku było czysto a żyg w aucie nawet pod dywanikiem był. Potem Duży wiózł ją w kocyku i go obsikała a na koniec siadła mu na kolanach i zrobiła kupę.
Jak się ma zajęcie, to podróż płynie wartko czy jakoś tam. I dojechali, Baba poleciała zwiedzać swoje kąty i spać na suszarce od prania i w szafie. Duzi pojechali precz.
Babie było wesoło, latała se, żarła i się darła osobliwie często i głośno w nocy. Dziadkowie jak zombjaki (czyli żywe trupy chyba, Duży tak je nazywa) chodzili z niewyspania a Baba dostała tabletki na bycie starą i wrzaskliwą.
Babcia zabrała Babę do weta, bo miała czerwone na dziąsłach – Baba nie Babcia.
No i chuda Milejdi obwarczała cały personel i się wkurzyła ale dziąsła ma już git.
Tydzień przeleciał jak miska kaczusi przeze mje, znaczy szybko bo było Fszystkim atrakcyjnie.
I po tym tygodniu Duzi zebrali nas do kupy, my są razem i jeszcze jest kuternoga Julian co jak się ekscesuje czy ekscytuje to sika w biegu i nawet o tym nie wie. A i tak trzeba wyduszać mu pęcherz bo sam nie umi do końca.
Duża przeżywała szok zderzenia z życiem w tej szerokości geograficznej, bo według niej tu jest jak w rzyci, znaczy , że tak powiem mało ciekawie. W końcu się ogarła i dlatego włączyła mje internet.
Z całej tej eskapady Dużych to najwięcej żem tera słyszał o tym, że spotkali tam koty i że jeden to był tam już dwa lata temu i teraz też był.
Wjelkie mi coś. Ja żem też tu był dwa lata temu i jakoś nikt nie robi fanfarów z tego. Ale nic, pokażę Wam fkrótce te cuda, co je widzieli.