Żeby nie było, łazienkę mamy elegancką, czystą i pełną kafelkuf. Grzyb jednak jest w tej łazience i powoli wyłazi na chałupę nam.
Grzyb – jak to grzyb – jest z lasu, a nawet z samego serca wjelkiego lasu, gdzie go znaleziono. Jak to grzyba. I zamiast ususzyć i se pjeroga zrobić to wzieli do łazienki i tera mu trzeba leczenia i domu potem.
Grzyb to oczywiście baba, no bo jak inaczej. Nazwali ją Leśna. Smarki jej lecą i chuda była i bjedna wjelce. Tera ją leczą, do weta latajom i odgrzybiają czy tam odrobaczają. Zuzanna jej nie cierpi i tłucze ją łapą.
No co, mi tam zwisa ten grzyb jak żwir przy tyłku, Kefir też wrzucił na luz, tylko Zuzanna się wścieka. Duża nakupiła uspokajaczy: Feliway, Pet Remedy czy jakieś tam inne dopalacze ale póki co Zuzie nie przeszło.
Leśna jest git – mruczy sama z siebie wywala się na plecy. Umi się bawić i do kuwety chodzi pięknie. Szuka domu:
http://olx.pl/oferta/lesna-tylko-dla-odpowiedzialnych-CID103-ID78hdD.html
Paczcie: