fajnie, że zaglądacie. Git. Piszcie co tam se o nas myślicie i o babie też. Dzięks, mi to jak kaczusia z ziemniaczkami na żołądek czy tam jak mniut na serce.
Aha – Kefir mówi, że ptaszęta oglądał. Że ładne i jak małe przekąski gadające. No ta ja sruuu na balkon i pacze. One takie jak piłka z wąsami (wiecie, mam tak piłkę, git jest ) albo jak ta z dzwonkiem, bo gadają i mają skrzydła. Kefir mówi, że zjeść się to da. Ja tam nie wiem, zjeść można to, co na śmietniku jest, ok suchy chleb, kawałek kapusty, o serek z pudełeczka wylizać, o git – takie tam. Pamiętam, wiem co mówię. Do dziś grzebię w śmietniku. Jak Duża nie patrzy. Jedzenie z dżewa? Bez sensu.
Aha – baba nam się popsuła. Płacze nocą i olała cały dom. Mi to wisi, że olała, ale Duzi się martwią. I wycierają. Pomyślcie ciepło o babie. Może ja ją wnerwiam? Nie wiem, nie gada ze mną. Wczoraj siedzieliśmy na balkonie i baba nic tylko gapiła się wkoło, ja żem psy obczajał. Powaga, żem jej nie walł ani nic. Ani żem jej nie wjadł, bo to ona mi wyjada. Żem jej RAZ usiadł na nowym dywaniku, może to jom wnerwiło?