miałem Wam pisać, co mje do łba strzeliło, ciocie z Łodzi wjedzą.
Ale tera jest ważniejsza sprawa. Syf i Malaria lub też Kartonik i Tekturka.
Była sobie wjeś. Tam jest tak:
„kot, ile to pani kosztuje, nic tylko jedzom i jedzom a myszy nie łapią”. Tylko, że one dostawały trochę ryżu, mleko i resztki z obiadu czasem… i tak od małego, bo je matce za wcześnie odebrali. A one nie chcą tych myszy wcale łapać, jakieś takie cherlawe są i na co takie na wsi? Tam wszystko swoją cenę ma…
i siedziały takie dwa strasznie chude, strasznie brudne i nastroszone w szopie. No i co….
No i w kiblu siedzą. Brać, jak się umyje, git będą. Głodne tak, że folię aluminiową chcą zjeść. I miłe….
Po lewej Kartonik – większy i spokojniejszy Po prawej Tekturka – mniejsza i wjelce ruchliwa
Oba się napchały i mają pękate brzuchy, większe od nich. Były u weta na odrobaczeniu, wyczyścimy je git za parę dni.
Jak kto chce coś słitaśnego – to się w kolejce ustawiać proszę. No.