Uniesiona łapa, tajemnica i napjęcie co czyma.

p1010949

Weźta se ludzkie chrupy, popkorn czy inne tam brokuły i nie oglądajcie tego nocą, bo strach.

Paczcie na te napjęcie, jak łapa Zuzanny drży w oczekiwaniu na ruch. Normalnie mje się kojarzy ten stary  film z prysznicem i nożem i taką melodią straszną.

Lepiej se siądźcie na czymś nieprzemakalnym, bo nerwy są i możecie się…znaczy se rozlać coś. o. to żem mjał powiedzieć.

Obczajcie:

https://drive.google.com/open?id=0B4tfb1sHxTQ8d20wTUJPUnBlN1U

 

 

 

 

prace na wysokościach i posiłek regeneracyjny.

No obraz mówi wjęcej, niż wjele słów. No to zapraszam na obraz.

Widać na nim BABĘ, co ogłupiała do reszty i łazi po szafkach a potem się posila.

Jak będziecie uważnie obczajać, zobaczycie jak Baba miauczy na szafce.

A jak dacie se głośnika na maksa, to na koniec słychać, jak Baba mlaska i mlaszcze.

Poza tym – jedziemy, znaczy Duzi jadą,  w odwiedziny do Majeczki Bobka, co ma wózek i pjeluchę.

Wczoraj Duzi świętowali pjerwsze urodziny niejakiej Lilu czy Leeloo, co mieszka u naszej Matki Zastępczej i co ma polipy w nosie (kocica, nie Matka)  i git dom. Prezenty były i tort.

Mówię Wam, życie towarzyskie kwitnie i tera ja się przygotowuję, bo majom być goście też u mje, szykuję drinki, pół szafy już mam, ale o tym bendzie kiedy indziej ale będzie!

Zanim to będzie to macie film: prace na wysokościach i posiłek.

https://drive.google.com/open?id=0B4tfb1sHxTQ8V1lfbXR0Tl9DSjg

 

chłopiec? dziewczynka? czy zastawka mitralna?

cokolwiek to ostatnie jest. Podsłyszał żem u weta o tym. Coś w sercu a ja żem serce badał.

No i mam taki obraz co wygląda jak USG ludzkich młodych, co się rodzice zachwycają, że to chłopiec czy tam samiczka. A guzik. To zastawka dwudzielna niezwykle szczelna i MOJE serce.

Nawet mje na głośnik je puścili, serce wali jak dzwon i śmieszne dźwięki wydaje. Żem oniemjał. No trochu chore – kardjomjopatyczne czy coś ale nic. Nie dam się, bo mje dali leki i już mi lepiej.

Jak to się objawia, że lepiej? Prosta rzecz: Baba w ogon ugryziona. Kłaki Zuzanny latajom po domu. Duzi słuchają grzecznie mojego wycia i walenia w dżwi i chodzę se na spacery.

Poza tym dają mje wypaśne przekąski i kosztowne. A co. Bo żem schudł i trza mje masę odbudować.

Leki mam i trza brać.

No co. W sumie mam git serce, nawet mi to powiedzieli weci, że będzie jakoś tam dobrze.

Teraz to mam wypas wszystkiego, bo jak kwęknę, to mówią „Morfik ma chore serduszko, trzeba mu dać” i dają co chcę.

Raz Wam jeszcze przypomnę – jak się pies czy kot męczy albo kaszle albo senny się robi, chudnie albo nie chce jeść to PĘDEM do weta. To może być serce. Nie musi, ale może. Trza obczaić.

A teraz obczajcie MOJE SERCE.

No.p1180091

 

TRZY.

tszy czy tam trzy.

 

TRZY

 

kilogramy waży nasza Baba Milejdi! Duzi się cieszą, Duża to prawie tańcowała z uciechy.

Bo Baba jest u nas od święta zmarłych i za nic nie chciała do tej trójki dobić.

O tu się zaczyna jej historia:

https://kefirimorfeusz.wordpress.com/2015/11/01/swjeto-zmarlych-sfieto-zywych/

Przyszła – 2 kg. I chorowała na brzuch, gębę, oczy, skórę i co tam jeszcze i różne takie i ostatnio się opanowała, sierść jej porosła kosmata i mjętka i wyleczyła gębę i uszy i oko i niby super ALE zażondała jeść TYLKO polędwicę z indyka na surowo i NIC innego. No czasem chrupnie kaczusię. I sos jakiś.

No i 2,8 kg  i potem 2,9 miesiącami się ciągło a dziś – ważą Babę, Baba wierzga nogami, a nogi ma długie i silne, wściekła jest a waga pokazuje TRZY kilo.

Radocha jak ta lala. Jak oni się tak radowali jak gupi to ja – znaczy 5,8 kg zeżarłem jej tę polendwicę i tyle.

Koniec.

Aha – ja już wjem, co mje jest i trochu mnie naprawili w Koninie. Tam żem był. I tam żem wył i warczał. Ale nic, niebawem, znaczy wkrótce Wam opiszę.

 

opserwacje i czekanie i wielki dzień małej kocicy

No mje tak mniej tera jest, bo znów latali do weta ze mną i mje nie wiadomo co jest, ale na pewno nieco mje lepiej i żem czasnął Zuzannę w łeb a Babę żem zgonił z poduszki. Ale opserwują mje i będa badać, nawet mam już datę kiedy. Duża się boi. A mje się zdaje, że po prostu mje starość dolega i tyle. Coś się psuje ale jakoś narychtujemy. I bede se polował na Zuzannę.

No nic, żeby nie było tylko o chorobach.

EMI pojechała do DOMU na zawsze. Poważnie – jom ktoś chce czy będzie miała łapkę czy nie. Na razie łapka do łokcia to czuje, potem już nie, ale ona wjelce zmyślnie łapki używa do bawjenia się. Pojechała. A już ładnie się tukły z Zuzanną. No nic, może się znajdzie kolejny kot do naprawjenia w naszym kocim warsztacie? Mje to wisi ale Zuzanna by chciała się kumplować i tuc.

A to Emi:

Pan kotek jest chory.

no. Nie było mje, bo strasznie żem się pochorował i nadal się zbieram z tego. Na razie nawet trudno powiedzieć, co mje jest. Może starość mje jest.

Ważne, że jak żem zaczął się pochorowywać tak wjeczorem trochu czy po południu to mje w jednej chwili porwali w taksówkę i zawjeźli leczyć. Bo nie wjem, czy bym noc przetrwnął.

Mje się nie podobało, bo żem musiał dać krew, dać się fotografować z takom papkom w gębie, potem mnie macali i płakałem bo bolało mje. I zastrzyki i kroplówki i żem leżał trzy dni jak szmatka czy coś. I nadal żem taki słaby ale wczoraj już żem chciał na korytarz i do szafy waliłem łapą i szukałem cukierasów.

No nic, naprawiam się, powoli powoli. Ponoć będę zmjeniał styl życia, cokolwiek to jest, byle mje cukierasy zostawili.

P1170381