wirtualny opiernicz i wyrzucanie sumienia

my dostali wirtualny opjernicz – paczcie na komentarz do naszego ostatniego njusa. Sumienie mi się zaczęło wyrzucać. No i ja żem se czytał i czytał ten opiernicz i w sumie ma ta Duża alessandra rację. A pisze ona tak:

Jak poszli śledzić, tak bez mała , ich 6 dni nie ma , apeluję -powróćcie , dajcie pokój śladom .Do dziś już by i tak się zepsuły ciacha , dobrze wiec ,że się nie zmarnowały były dzięki dziewczynom 😉
I abolicja dla dziewczyn ! :-))

Znaczy, trza się za robotę brać a ta abolicja to mam nadzieję wjelce śmierdząca saszetka a nie jakiś czopek? Chociaż jak to dla tych bab durnych to i czopek może być.

No to już nawijam, jak jest. No wjęc nagłaśniamy te baby – mają ogłoszenia wypromowane git i na fejsbuku są:

https://www.facebook.com/pages/Kaliski-Koci-Dom-Tymczasowy/417662371723888?fref=ts

no i nikt nie chce ich.

Jak je dłużej znam, to też bym ich nie chciał. Moreli szczególnie.  Jak ona wrzeszczy, drze się aż jej przez gębę tyłek widać, bo sznurówkę albo kreta  zgubiła. I trzeba jej rzucać i Duzi sapią z wysiłku i namawiają babę Morelę żeby se spała wjęcej. I cieszą się wjelce jak ona śpi i cicho wtedy chodzą.

P1160139

To zdjęcie pokazuje dwje dobre rzeczy: Morela śpi i jest spokój a po drugie – Morela jest zapakowana do wysyłki. Za tłustym zadem ma piszczącego jeża, co nie jest fajny i jakieś inne zabawkowe byle co co nie jest fajne. Fajny jest piszczący kret/chomik i sznurówka, ale tylko jedna inne są do duszy. Zapakujemy te fajne z Morelą gratis. I zatyczki do uszu też. No.

Tajemnicze ślady i policyjny kot na tropie.

Somsiadka dała Dużym takie komiczne ciastka. Chcieli se zjeść ale KTOŚ….. albo KTOSIE porywali ciastka….

Zostały ślady i w końcu Duzi wytropili złoczyńców albo też raczej złoczyńczynie (bo to baby były). Makabra, a niby to JA jestem tu ten zły.

Paczcie:

P1160144

W tropieniu pomagał kot policyjny Kefir w stosownym przyłodziewku. Można go kupić (ten komiczny ciuch, nie Kefira, a szkoda) na bazarku na biedne koty. Jakby kto chciał – pisać do mje proszę raz raz. To jest nowe i można w tym se łazić i TROPIĆ.

P1160147 P1160148

my tęsknili. Jużeśmy skończyli.

No. Dużej nie bylo w cholerę długo i żeśmy temsknili. Chyba.

No w sumie żem miał więcej łóżka dla siebie ale może fakt, nie było po kim łazić a ludzie tak komicznie jęczą jak im na flaki nadepnąć w nocy.

No nic.

Kefir się przywitał sapaniem i chceniem świńskiej saszetki, ja żem se łaził, Morela zgubiła chomika i ją to irygowało czy też intrygowało a ZUZANNA ten LIZUS paczcie, co zrobiła!!!!!

P1160136

Straszne lizusostwo czy coś. Nie mogę się oczomsnąć.

kot je ryby? NIE !!! Ryba zjadła kota!

No. Duża przytargała objekt do domu.

Objekt dzieło Dużej Michaliny co pięknie szyje  na dobrecele, paczcie tu:

https://www.facebook.com/media/set/?set=a.969165686444103.1073741880.585904821436860&type=1

a dla nas kupiła coś, co zjadło Morelę. Żem się już ucieszył ale kurna nie: ryba wypluła Morelę.

Duża coś mówi o przypowieściach, Jonaszu i wjelorybach ale ja widzę tylko niebieskom rybę, gupią Morelę i piszczącego chomika co go w rybie ukryła Morela.

P1160112

Wolę i tak wycierać zad w kocyk i wyglądam jakoś poważniej. Chyba.

łapcie a będzie wam załapane oraz „masz wjadomość”

Duża wracała z pracy. Tam siedzi i zarabia na żwir i chrupy. I na krople dla Zuzanny. No nic – wracała z pracy i pod domem kota widzi. Kot wjelce zestrachany, rudy i biega. Podobny do kota, co u nas na dole mjeszka. Leci do sąsiadki i razem kota chcą łapać, bo to jednak nie sąsiadki ino jakaś bida zguba. Latają szukają – nic. Duża fortelu użyła (kurna Kefir, nie wkręcaj mje!!! Nie wiem, co to znaczy!!!) aaa, kumam – na pomysł wpadła i leci po nasza git wypasioną klatkę łapkę kultowej marki zamet.

Zastawiła klatkę na dole i wraz z sąsiadką czyhały w domu. A tu bęc! Dzwoni inna sąsiadka, że kot w klatce jest i się dże.  Taki rudy, chudy z jajami i do schroniska pojechał. Ogłoszenia ma i na FB jest, może mu się dom znajdzie.

Obczajcie, a jak kto z Kalisza jest, to może wje, czyj on?

http://olx.pl/oferta/rudy-przestraszony-czeka-w-schronisku-CID103-ID8rTxf.html

212923011_1_644x461_rudy-przestraszony-czeka-w-schronisku-kalisz

a teraz przechodzę do tematu „masz wiadomość”. Będzie krótko. Duża otwiera szufladę z nożami. A tam informacja.

IMG_0651[1]

Wiemy od kogo ta wjadomość, bo wiemy, kto się tymi literkami bawił, pamiętacie?

IMG_0372[1]

https://kefirimorfeusz.wordpress.com/2014/07/23/jak-przezyc-upal-porady-zuzanny/

No i nie wjem, co Zuzanna chce nam powiedzieć. Słowo „NO” i nóż… no nie wjem, strach trochu…

mrożąca krew w żyłach historia z okulistą w tle i jak żeśmy spali i o czeźwości

Mam fazę na długie pisanie, musicie to przeżyć, sam się dziwię, co mje wzięło. Może to brak żwiru, o czym bendzie później.

My byli solidarnie fszyscy u okulisty. Ale badali tylko Zuzanne, ja żem se paczył z kontenera, Morela też a Kefir łaził po gabinecie i sapał.
A Zuzannę wetka badała niebywale długo i ciekawie. To było tu: http://www.eyevet.pl
We Wrocławiu my byli i było git. Ja spałem i Kefir też ale gnojki latały po fszystkim, darły się i tamtejsza kocica – gnuśna Lola z wyrwanymi zębami nie chciała z nimi bytować.
A potem my raz raz do okulisty pojechali, miło było, duża wetka dugo opowiadała o okach Zuzanny i jej świeciła różnymi lampkami i pchała do oczu komiczne paski i krople barwne i znów się światelkiem paczyla do oka Zuzanny i takie tam a Kefir dyszał i węszył wszystko, Duża się obawiała, że planuje się wypróżnić i kazała mu iść do torby.
Tera my wjemy, że oka Zuzanny to się słabo naprawiają i raczej takie bendą jak są ale na razie kupę drogich leków jej kupią bo może ciut ciut się co poprawi. W środku oczy ma dobre i zdrowe tylko z wjerzchu na tej gałce coś tam żeruje i psuje oko. A żwiru żem nadal nie dostał. Nie, nie martfcie się, nie z powodu kasy ale zooplus nas olewał kilka dni a potem olewa nas kurier gls i pisze w necie, że mają przerwę i nie dostarczają nic. Nawet żwiru do robienia kupy.
Dzięki temu mu od ponad tygodnia czekamy na też żwir i potem olejemy nie tylko żwir ale i ten gupi sklep.

Zasadniczo dzień my dziś poświęcili spaniu, ja żem się na chwilę obudził tylko.

P1160045 P1160040 P1160047 P1160044

spanie wyczerpująca rzecz, Kefir normalnie się zziajał i zmęczył, paczcie:

P1160052

dodam, że my spali na czeźwo, a Duzi kupili se takie coś i chyba nie bendą spali na czeźwo, paczcie:

P1160069 P1160070

wojna i inne ludzkie wynalazki.

są rzeczy, co nas z ludźmi, że  tak powiem, łączą. Jemy, kuwetujemy, coś tam lubimy, czegoś nie, chorujemy, zdrowiejemy, przyjaźnimy się i wnerwiamy. Normalka.

Ale niektórych rzeczy nie kumamy – ani my – koty – ani inne zwjerzaki.

Na przykład wojny. Nielubienie się tylko dlatego, że na różnych bżegach rzeki mieszkamy. I ta rzeka to robi tak, że gadamy po innemu i innych władców czy  króli czy bogów czy coś lubimy. A może to nie przez tę rzekę? Czasem to przez kreskę na mapie. Albo jakiegoś dziwnego ludzia „na czele narodu” (to wstawka Kefira), czyli takiego ważnego a szalonego co powinien se za piłką poganiać albo za kapslem albo w schronie jakim pomagać, z psami poganiać, kuwety pomyć coby mu przeszło a nie ludzi innych niszczyć i im domy rozwalać.

I nie tylko ludzi. Zwierzaki jak cierpią, a one naprawdę nie wjedzą o tych rzekach, kreskach na mapie, dobrych i złych generałach i bogach.

Straszne są takie wojny i one są blisko i często. Duża się boi czasem, że podchodzą bliżej.

Tera jest taka wojna na wschodzie, daleko niby ale blisko. Stamtąd dużo wjęcej niż dwa tysiące kilometruf jechały koty i psy… Tam, gdzie były – w schronisku – bieda 😦 strasznie daleko, śniegiem tam zasypane, udało im się wyjechać i do Kijowa pojechały a stamtąd małym busem do Polski, długo strasznie.

Koty chore, bez kawałka kości tego co zęby tam są( będę o nim później pisał, bo tera będzie o ślepaczkach) , bez oczu, pies bez DWÓCH łap, straszne. Ale już som tu w Poznaniu i mają opjekę. Może uda się jeszcze kogoś stamtąd wyciongnąć. Tylko ten śnieg tam teraz i ta ludzka wojna….

A to som te koty:

3e621210e530 63f739755ba9 25579c06b5bb fdfb0edf351e

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=166721

Tak było, tak piszą na JaPaczeSercem, co ja Morf tam też członkiem jestem.

Niedawno dowiedziałam się, że w ukraińskim schronisku, do którego trafiają koty mi.in. z okręgu ługańskiego, czyli terenu ogarniętego działaniami wojennymi znalazły schronienie trzy niewidome koty – koty bez oczu. Należę do Klubu Ślepaczków Ja pacze sercem, więc takim biedom staram się pomagać, tzn. kotom niewidomym i niedowidzącym.
Schronisko to piekło dla każdej żywej istoty, ale dla ślepaczków, które nie rozumieją co się wokół nich dzieje, słyszą tam obce przerażające dźwięki, czują obce przerażające zapachy. To absolutna rozpacz. Na Ukrainie teraz to rozpacz bezterminowa, właściwie dożywotnia. Przecież tam gdzie giną ludzie, gdzie trzeba opuszczać swoje domy, gdzie często brakuje wszystkiego, choćby cienia poczucia bezpieczeństwa, trudno oczekiwać pomysłu adopcji zwierzaka w potrzebie. Tam jest morze potrzeb, w tym potrzeb bezdomnych zwierząt.
Prędko podjęłyśmy decyzję, że sprowadzimy te ślepki do Polski i tu poszukamy im domów. Przecież nie dzielimy kotów na polskie i nie polskie. Nieważne są etykietki, ważne, że potrzebna jest pomoc, że możemy i powinniśmy to zrobić. Zrobić, nie kosztem tych, które czekają w polskich schroniskach, a kosztem własnego zaangażowania. Jeśli bardzo się postaramy pomożemy bardziej. W tym przekonaniu wsparła nas niezawodna Fundacja Pomocy Zwierzętom „Kłębek”, pod skrzydłami której działamy. Dziewczyny natychmiast zaoferowały pomoc – pomagamy wspólnie .
Wkrótce okazało się, że ślepków jest pięć, ale są też inne bardzo pokrzywdzone przez los. Nie mogłyśmy zabrać wszystkich, ale mogłyśmy te które radzą sobie najgorzej.
Od dłuższego czasu byłyśmy w stałym kontakcie z założycielką schroniska „Friend” – helping stray animals in Dnepropetrovsk, która ratuje i pomaga całą sobą. Marina Bolokhovets poprosiła nas o pomoc dla Miry, psa który w schronisku nie miał szans na wyzdrowienie. Fundacja Pomarszczone Szczęście zdecydowała się zaopiekować psiną.
Gdy już udało się załatwić transport i ustalić datę przyjazdu dziesięciu zwierzaków, na stronie schroniska pojawił się Ven. Dla niego nie miałyśmy żadnej miejscówki, więc stworzyłam to wydarzenie. Miałam nadzieję, że dzięki temu Ven znajdzie na czas DT. I udało się! Opieką objęła go Fundacja Animal Security. Ven przyjechał, a wraz z nim dziewięć potrzebujących kotów i jeden chory pies, którym niezbędna jest Wasza pomoc…
Ze zbiórką na koszty transportu i koszty leczenia, utrzymania czekałyśmy do momentu gdy wszyscy emigranci będą bezpieczni w naszych rękach, o 4.00 przyjechali!
Bardzo liczymy, że zostaniecie z nami, że pomożecie nam pomagać.

A teraz ja Morf mówię, jak można pomóc:
Całym sercem dziękujemy!
Fundacja Pomocy Zwierzętom „Kłębek”
93 1240 1747 1111 0010 5683 1099
tytuł wpłaty „darowizna dla kotów z Ukrainy”

jak ktoś ma fejsbóka to tam na JaPaczeSercem niech se wlezie.

Ale długi żem wpis zrobił…. dacie rade doczytać? Kurde, żem przegiął chyba.