Postanowiłem trochu wbrew sobie napisać o domach tymczasowych. Ogólnie to ja lubię strobilizację czy stabilizację bardziej, niż nowe małe i duże gupki w domu. Bym se stabilnie dopadał Kefira i by my stabilnie jęczeli, żeby wyjść na balkon – on przez okno, ja przez drzwi i powrót odwrotną drogą i tak do momentu aż Dużą szlag trafi.
Ale takiego raju nie ma. Wciąż są jakieś goście. Małe, duże, zdrowe, chore. Ogólnie to mam chociaż na co popaczać. Ale powiem, o co w tym chodzi.
Są biedne zwierzaki – w schronisku, albo znajdy jakieś. Głodne, brudne, chore, przerażone (Kefir napisał, bo ja nerwów nie mam do tych „żet” i „erzet”).
I w schronisku trudno im wydobrzeć. Umierają – malce szczególnie. I trzeba DOMÓW TYMCZASOWYCH, żeby ponaprawiać te koty czy psy i dobre domy im znaleźć. Dużo nie trzeba – miejsce, jedzenie, często schron pomaga w leczeniu i serce trza mieć.
U nas to nie umim policzyć, ile tych tymczasów było. Były takie bardzo chore, co na ostatnie miesiące, dni przychodziły. Były malce, co dom znalazły. Były brzydkie i chore a potem śliczne i słitaśne się robiły. Różnie bywało, raz lepiej, raz gorzej ale w sumie my pomogliśmy wielu kotom. Żem jest niebywale cierpliwy do tego wszystkiego, żem się nauczył, że nie tłucze się tymczasów i że te małe trza życia uczyć. Agaty na trzech łapach żem się trochu bał bo mje napadała ale w sumie było git.
Pomyślcie proszę, czy może też możecie być takim tymczasowym domem. Nie ma co się bać, trza pomagać. Jak kto ma jakie pytania i obawy, to piszcie, Kefir mądrze odpowie. Schronisko jakieś jak macie w pobliżu – to pogadajcie. Albo z jakiej fundacji czy od innych tam wolontariuszy se weźcie zwierzaka coby mu pomóc i go domowości nauczyć i kochania.
Bez domu tymczasowego Kefira by nie było. Bo po wypadku tam trafił i po operacji, nim go Duża wzięła na zawsze. No nie wiem, czy to najlepszy przykład, ale że niektórzy lubją Kefira, to taki przykład żem dał.
Pomyślta nad tym. Ja se plamę słońca znajdę najpierw.