Piasek. Sandy czyli smród i radość pierwszych kroków.

Zara objaśnię. Sandy przyjechał z Wrocławia. Od Grupy Neko, bo leżał w rowie i jego muchy jadły już i gnił trochu. To żem Wam pisał. Był u Dobrych Dusz ale mu z chodzeniem lipnie wychodziło. Połamaną ma tą miskę w tyłku, znaczy miednicę. To przyjechał. I się rehabilituje.

No i tera tak: leje gdzie chce i jeszcze se znakuje w górę, jak na takiego zdechlaka ledwo chodzącego, wysoko potrafi siknąć. I śmierdząco, bo ma jaja. Jeszcze ma.

No to Duża lata, wyciera, odsmradza i wie, że odsmradzanie jest też  lipne. Dalej śmierdzi. No nic, czekamy na kolejny odsmradzacz, jest już w paczkomacie, Duża polezie po niego. Na razie Duzi łażą po domu i paczą i węszą i dotykają powjerzchni pjonowych i węszą i myją i takie tam.

Za to Piasek się zmienia normalnie – nie pił wody – pije. Jadł tylko fikuśne konserwy – je tylko chrupy. Grzecznie żarł suplementy – odmawja. Idzie po chrupy.

Może wjęc też zmieni swoje podejście do wypróżniania, żeby Dużym ulgnąć trochu.

No nic – tak chodził, żem Wam pokazywał:

https://drive.google.com/file/d/0B4tfb1sHxTQ8Y0VQUkZsQzJ5Z3c/view

a tak jest tera:

https://drive.google.com/open?id=0B4tfb1sHxTQ8cVNqWVRfLUpQdlE

https://drive.google.com/open?id=0B4tfb1sHxTQ8Ynl1OWZaT0JnNUE

 

może żeście już widzieli te filmy ale nie martwcie się, będą nowe.

A tera idzie Duża po odsmradzacz i może jakie cukierasy przytarga.

Jak kto jest na fejsbuku, to można się szykować na czwartek – horrory, zombiaki i różne straszne rzeczy będą tu:

 

 

48 stopni.

tak się wyświetla na termometrze nam.

W związku z tym fszyscy wypoczywamy w cieniu i przy kojoncym szumie wjatraka.

W tym upale zezowata Zuzanna jakby się topi i zmjenia kształty, paczcie, niebywale wygląda po mojemu. Elastyczna Zuzanna z gumy.

https://drive.google.com/open?id=0B4tfb1sHxTQ8VnFsZUtYbTh3cFU

Baba śpi, a ten Dziadek Piasek to se leje w różne mjejsca i śmierdzi. Baba wącha szczególnie zaciekawiona, Duża puszcza w kółko pranie, ono schnie, bo upał, Piasek leje i tak w kółko. Ale musi chłop ogarnąć.

Na razie ogarnia jedzenie i zaczyna wjelce powoli ogarniać chodzenie.

Paczcie.

https://drive.google.com/open?id=0B4tfb1sHxTQ8Y0VQUkZsQzJ5Z3c

No to cyk, chłodne kocie mleczko chlapnę i do mojego kasztelu się udam.

 

 

 

O jak Ojciec.

Z ojcami jest różnie, sam wjem, bo żem był, skoro żem żył tyle lat na śmjetniku.

Koci ojcowie to się nie przejmują dzieciakami, se idą w cholerę i kocica musi ogarniać bebisie, tak w przyrodzie jest.

A czasem znowu jest taki ojciec, co pomaga i się troszczy i takie tam.  Widziałem takie pingwiny albo też ptaki inne, co dbają i razem z matką wychowują takie pierzaste coś.

Ja żem ganiał kocice w rui i wjęcej nie powiem. Pewnie chodzą jeszcze po świecie moje dziatki, znaczy tak poetycko dzieci, nie że dziaDki czyli dziadkowie.

Takie urocze jak ja. I pewnie mój ojciec był wjelki i władca Łodzi i śmietników.

U nas kotów to tak jest, że w sumie matkę mamy tak naprawdę. A ja jej też nie pamiętam za bardzo. Mam teraz ludzkiego Ojca, co mje kocha i razem spacerujemy i rozmawiamy dużo też razem . On mje rozumie. Powaga.

Tera to bym chciał życzyć Ojcom ludziom i innym też, żeby mjeli fajne dziaTki i żeby z nimi wychodzili na spacer, nawet dalej niż na korytarz i żeby se rozmawiali.

No i tyle. Tera czekajcie na wieści o Piasku czyli tym dziaDku, co go mamy.

I obczajcie tu:

 

 

wjelka letnia wycieczka.

Jako że mamy lato tak jakby już, to my się zawinęli do wielkiego miasta. Co Wam będę mówić – jak zawsze – wrzaski Baby Peptydy/Tetydy/Milejdi (od tych wrzasków się Dużej helisa rozkręca czy coś, to stwjerdzenie dedykuję Cioci Isiaji), kwękanie Zuzanny i mój stoikowy spokój.

Baba jechała jak zawsze na kolanach Dużego w legowisku, bo inaczej wyje. Duży jej objaśnia, co jest za oknem i ona paczy. Zuzanna się znudziła i spała. Ja żem spał.

Po tak pasjonujoncej podróży my pobiegli w domu do kuwety, najedli się i raz dwa na balkon. Baba na krzesło, ja na kafelki, Zuzanna gupia do transportera sama wlazła.

I potem znów jednak niespodzianka – Babci nie ma, Dziadka nie ma, gnuśnej Loli nie ma. No to mje zwisa ale Zuzanna wjelce była odważna i się czuła jak u siebie, co my wnioskujemy z tego, że żwir na telewizorze był nawet.

No nic.

Duzi pojechali z wizytami – Duża do kotów, potem razem pojechali do ładnego wg Dużej miasta na Ś. i tam żarli wjele i koty głaskali – stare, młode, krzywe i fajne. Duża się zachwyca. Ponoć tak boskie, jak ja. Ten gatunek taki specjalny. Powaga.

Zachwycały ich koty i szynobus i mjasto na Ś, no i potem przyjechali i sprzątali nam kuwetę. Łikend mjał być taki udany, pełen żarcia i słońca. Nie wyszło. Było trochu deszczu, co też nam zwisa i najgorsze – jak żeśmy już odjeżdżali i się pakowali z wrzaskiem to przyjechała taka jedna Duża wjelkim autem i wyjęła wory podkładów na nietrzymanie sików. Żem się zaniepokoił, ja nie trzymam kupy nie sików. A potem wyjęła TO. Wjelkiego kocura z wielkimi łapami i łbem. Dzieci tu nie ma, to powiem, że jaja to ma jak japka. Każde jedno.

I że to jest Piaskowy Dzianek Sandy i on nie chodzi i trza go nareperować. Znowu kurna Zuzanna płuca wycharczy od syczenia. Ale nic – nazywamy go roboczo Piasek .

P1170728

to jest on, a tu jest cała jego historia.

https://www.facebook.com/events/998022320280390/

Wiecie, on leżał wjele dni w rowie, jadły go muchy czy jakoś w nim jaja złożyły. Pełno tego było i rany ma. Stary jest pewnie jak ja, a łeb ma wjelki, żem poruszał tę kwestię.

Mamy nędzny film z nim, ale zrobimy lepszy, bo my sprzęt pożyczyli wypasiony, jak Duży rozkmini, co sie z nim robi, zrobimy film lepszy. Teraz obczajcie ten:

https://drive.google.com/open?id=0B4tfb1sHxTQ8TFpnRmNsbVQxTjA

no i miało być jak widzicie fajnie, a wyszło jak zwykle. Żem tera jest zajęty obchodzeniem go w kółko. Zuzanna syczy a tylko Milejdi ma to gdzieś i prezentuje spokojność.

Trzymajcie kciuki, żeby nam wstał i nie sr….ł na dywan tylko w kuwetę, ok?

Liczę, że magiczny dywan Bogdana będzie pomocny.

A Wy?

 

 

 

jak to jest, jak nie zdążysz.

i wcale mje nie chodzi, że Ci zjedzą chrupy czy coś. Nie zdążysz. I niema, że spróbujesz se raz jeszcze.

I przyjdzie koniec i tyle. I tak się stało – my w dziale „Miłość!!! Czeka!!” pokazywali starsze psie baby.

Fajne, miłe, co nawet koty lubją.

Florka, Cytrynka, Migotka.

Najspokojniejsza Migotka już nie żyje, nie zdążyła na dom. Dom nie zdążył do niej.

Zajrzyjcie bardzo proszę do Florki i Cytrynki. Przecież KTOŚ musi zdążyć być tym domem, no nie?

https://kefirimorfeusz.wordpress.com/domu-szukaja/

Czasem się wydaje, że masz w cholerę czasu ale potem bęc i już za późno, na wszystko i na zawsze . No kurde no….

 

 

 

Czarni w potrzebie i jak ratować dzikie.

Tak żem jest zagoniony i nie ma czasu w kuwecie pogrzebać.

Bogdan – żem chciał Wam przypomnieć jego no i to, że domu szuka. Mieszka sobie w dużym mieście Poznaniu, jest miły, se wyobraźcie, że nawet nie jęczy o jedzenie jakieś specjalne, nie wybrzydza, miauczy i go Miauczek nazywają. Śpi na naszej podusi w grochy, co dostał na wyprawkę. Ma tam wjelce git – no sami paczcie:

13342081_1356271917732915_947929015_n

On jest chyba ten pod donicą. Piękny taras ma i se nocą tam siedzi i się gapi.By ktoś pokochał kurna no, co?

Poza tym czarni mają zwykle pod górkę – tam w tym Poznaniu to dla trzech czarnych czeba Domu Tymczasowego raz raz. No nie dla wszystkich razem, ale trzech ich jest.

Jakby kto chciał – to może se obczaić tu:

a my też już dali wyniki konkursu do Josery, pewnie jak kto podał adres – to mu prezent mały wyślą 🙂 A nie podali adresów jeszcze – Kocia Lady, Grubcio, zabers – dawać mi no! Na maila, no!

A jak kto napisał, że dla poczebujących, to on już tam coś ze mną wspólnie wymyślą. Dam Wam znać.

A teraz jeszcze tak: Duża znalazła małego ptaszka, zupełnie nie było tam gniazda ani dżew.

P1170655

Skąd się wziął? Chciała ratować, grzała, Duży zrobił siekane jajeczko i szykował już wypaśną kolację dla Niuniusia, bo go tak nazwali. I on się grzał i nawet kupę zrobił ale był niemrawy, chłodny i im umarł. I Duża się popłakała i mje było też przykro, bo jużem widział, jakby my mjeli komicznego ptaka. Jakby on przeżył, by Duża na drugi dzień pomocy szukała, bo już nawet znalazła w dużych mjastach taką pomoc a tak to było smutno i Duży dostał do makaronu to jajko posiekane.

Tak poza tym to jak taki kurdupel ptasi gdzieś leży to trza się za gniazdem rozglondać, bo może wypadł i go wsadzić. Ale tam nie było nic, tylko beton i flaszki po wódce, gdzie go znaleźli.

Inaczej to jest z sarnami i zającyma. Ich to matki zostawiają na dzień w ukryciu i wracają po nie i NIE WOLNO ich dotykać ani zabjerać, bo matka nie wróci a jak małe będzie walić człowiekiem, to może nie chcieć już i się bać. Ptaki tak nie mają z zapachem, to je można wziąć i do gniazda wsadzić.

No inna sprawa, jak już stwór chory czy połamany jest. Trza se obczaić profesjonalną pomoc ftedy. Żem się nieco wyedukował.

To idę obczaić trawę.

 

To są WYNIKI :)

Żem się narobił, żem się naczytał i kurde, żem się potem nie mógł zdecydować to i jak. TYLE mądrości, tyle zawodów i zajęć. Sam żem się nie wjedział, że taki Kot jak ja, to może mieć tyle zajęć: od menedżmentu , przez operę od śpiewania, fszystko kot może robić.

No i żem analizował zgłoszenia.

Cały dzień i kawał nocy, dopóki żem nie zasnął, ale potem Zuzanna mje obudziła jak leciała za muchą.

NO TO MACIE:

NIE DAŁEM RADY wybrać zwycięzcy, bo te koty to macie tak genialne, że się nie da.

Normalnie czytałem i już mówję – to jest hit! A następny wpis znów mje czymś zaskoczył, jak ta Zuzanna jak mje nadepła na ogon.

I jak poprzednio – każden wygrywa 🙂 co potrafię uzasadnić:

Qlka – za strażnika porzeczek (rany jakie to pokręcone słowa). Niezły tytuł na horror, no nie? No i za obserwacje kaskad wody w toalecie.

Paulina – za proaktywną postawę Żelki – ma szansę kocica na bycie tim liderem 🙂 w jakim korpo!

Kocia Lady – za konkret – grunt to wjedzieć, co się chce robić.

Elzunia – za budowanie zespołu i ten cołczing i nowatorskie podejście do niego

angk – za „nn,mmm….” i spanie przy politykach. To zdrowe!

iwona – za podatność na tresurę przez kocicę Szyszkę – cenna cecha u Dużych.

zabers – za połączenie w jeden zespół osobowości sanek, menedżera i celebryty.

isiaja – za szerokie zainteresowania, koty renesansa – od chirurgii po śpjewanie w operze.

anabi – za prawdziwość tfierdzenie o wyjątkowości. Ono nie wymaga udowodnień. JA jestem wyjątkowy – to motto każdego kota

sevenek – za umiejętność podziału zadań i podziału elementów od kanapki.

Grubcio – za podsumowanie księgowych i asystentów i za nowy środek płatniczy – chrupy!

E.Gradalska – za Zuzannę w ciele kocura, czyli za ducha gender i za Władka – psa ! Bo nikt nie wyszedł ze schematu kociego 🙂

tinga – za wystraszenie naszej Dużej tym horrorem. Obejrzała film i się do teraz trzęsie.

ogonek – za szczególnym wskazaniem na kota M – za dźwięk śrubki co się obluzowała o milimetra.

milena88 – za powiedzenie prawdy o kotach – MISTRZOWIE W ROBIENIU NIC!!!!

 

Ja Wam dziękuję, że Wam się chciało i ja Wam objecuję, że nie będziecie żałować!

Tylko ja też Was proszę – dajta mnie na maila kefir@mailplus.pl Wasze adresy

 

 

Dzień Dziecka inaczej.

My dziś świętowali -dostaliśmy wór żwiru do sikania, puszki z barza, bażantem jakimś  do jedzenia i JEDNOM zabawkę ale za to wielką i do mordowania, jakieś kikeriku kong czy coś.

Duża dostała niespodziankę na dywanie ode mnie z odrobiną zieleni z trawy, Zuzanna dała jej zdechłom  muchę do posprzątania, Baba nie włączyła się do świętowania.

I tera my mamy propozycję, żeby w dzień dziecka dać Dzidkowi coś na ząb. On jest bardzo chory na nerki, mieszka z Dużymi, co w domu pracują i dzięki temu żyje, że ma ich  przy sobie, że karmią co chwilę, bo on tak musi jeść, że leki dają, że są przy nim.

On jest wjęc jak dziecko.

Jak kto chętny – piszcie do Dużych Dzidka, może kto ma karmę nerkową, albo jakieś leki suplementarne czy coś, albo innego tam piątaka i się podzieli.

a ja se idę poświętować. Nie mam zdjęć z dzieciństwa, Baba też nie ma wcale.

Ale my byli NA PEWNO kochani i słodziutcy, i Dzidek też był mały i gUpkowaty.

To pokażę Zuzannę – co ma zdjęcia z dzieciństwa – paczcie se i myślcie o tym, że każdy jest dzieckiem tylko że później trochu. Trza w sobie to dziecko widzieć i mu sprawiać radości.

I jeszcze tak na koniec – do północy czekam na konkursowe zgłoszenia. No, żeby mi potem nie było kwękania, że kto nie zdążył.

To ja lecę do kosza podżemać.